MEMORANDUM PRO ARTE
W związku z licznymi kontrowersjami dotyczącymi wizualizacji pomysłów na upamiętnienie ważnych rocznic państwowych, jako artysta rzeźbiarz, absolwent warszawskiej ASP, pozwalam sobie przedstawić moją opinię na ten temat.
Wiele lat temu, pisałem pracę magisterską p.t. POMNIKI SYMBOLEM PAMIĘCI, której promotorem był wybitny historyk sztuki, prof. Ksawery Piwocki. Zapamiętałem jedną z Jego wypowiedzi: " DOBRY POMNIK TO GŁĘBOKA ANALIZA ZADANEGO TEMATU, KTÓRA ZAWSZE POWINNA SIĘ KOŃCZYĆ TRAFNĄ TRÓJWYMIAROWĄ SYNTEZĄ, W FORMIE METAFORY RZEŹBIARSKIEJ". Natomiast mój profesor rzeźby, rektor ASP, Marian Wnuk, będąc agnostykiem , mówił do nas, studentów: " BUDUJCIE FORMĘ TAK, ABY MIAŁA W SOBIE DUSZĘ".
W obecnym czasie, podmiotowość w sztuce została zastąpiona suchym, geometrycznym , bezdusznym przedmiotem. Współpraca intelektu z sercem została zniszczona. Inteligencja zaś wyprzedziła mądrość. Najbardziej widocznym przykładem tego są niektóre formy pomnikowe. Przykład: forma pomnika smoleńskiego w Warszawie, zgeometryzowana bezduszna forma, która ma tyle wspólnego z tragedią smoleńską, co płot dźwiękochłonny ze Ścianą Płaczu... Także, zwycięska forma pomnika Bitwy Warszawskiej 1920, to następny przykład zgeometryzowanego postmodernizmu. Papież Jan Paweł II w czasie swojego pamiętnego spotkania z artystami w Warszawie, powiedział :" WSPÓŁCZESNA SZTUKA CIERPI NA NIEULECZALNĄ CHOROBĘ POSTMODERNIZMU". I dodał: "ISTOTĄ SZTUKI JEST DUSZA WYRAŻAJĄCA SIĘ W STYLU, A SZTUKA TO TO CO CZYNI CZŁOWIEKA BARDZIEJ CZŁOWIEKIEM". Wybrana przez jury forma jest tak mocno związana z Bitwą Warszawską, jak iglica Pałacu Kultury z Odsieczą Wiedeńską... Forma tego zminimalizowanego postmodernizmu jest tak bezpieczna, że można ją postawić na każdej szerokości geograficznej i wszędzie. Może stanąć przed kościołem, na targowicy, przed burdelem i wszędzie będzie "bezpieczna". "Bezpieczność" takich form jest potrzebna tym, którzy beztrosko usiłują udowadniać, że taka forma to największa wartość. Jedynym pozytywem tej formy jest jej pewna fotogeniczność. Fotogeniczność zaś do wartości sztuki ma się tak, jak forma głowy modelki z wystylizowaną fasadą, do głowy Einsteina z oczywistą, wyczuwalną głębią.
Poza tym, uważam, że postawienie 16-metrowej formy tego postmodernistycznego piorunochrona, w tak mało znaczącym miejscu, jakim jest Plac na Rozdrożu, będzie miało taką społeczną aprobatę, jak organizowanie światowej olimpiady w, np. 30-tysięcznym miasteczku...
Bitwa Warszawska 1920 to triumf wszystkich Polaków, tych którzy zginęli i tych którzy przeżyli oraz nas wszystkich, którzy żyjemy. To triumf całej zachodniej cywilizacji, uratowanej przed zamachem czerwonego sierpa i młota. Bitwa Warszawska 1920 ocaliła nie tylko Polskę, ale i całą cywilizowaną Europę. Gdyby Marszałek Tuchaczewski pokonał gen. Rozwadowskiego i Marszałka Piłsudskiego, nie zatrzymałby się na Warszawie. Doszedłby aż do Lisbony- twierdzą nie tylko polscy historycy. Zwycięstwo Warszawskie jest zwycięstwem o znaczeniu międzynarodowym i jedyną formą godną upamiętnienia tego wiekopomnego zwycięstwa może być tylko potężna forma Łuku Triumfalnego, który jest, był i będzie w najwyższym stopniu wyrazem triumfu, w każdym narodzie. Łuk Triumfalny mają Włosi, Francuzi, Niemcy, Anglicy, itd. Rosjanie, gdy pokonali Napoleona pod Borodino, też postawili na cześć swojego zwycięstwa Łuk Triumfalny. Dlatego też, triumf Bitwy Warszawskiej 1920 powinien zostać tak istotnie upamiętniony, jak np. zwycięstwo starożytnych Greków nad Persami pod Maratonem. Ci zwycięscy, wspaniali Grecy upamiętnili swoje zwycięstwo tak mądrze, że maraton dzisiaj jest znany i doceniany i naśladowany na wszystkich szerokościach geograficznych.
Pamiętajmy, że Bitwa Warszawska 1920 to dla nas, Polaków symbol dumy narodowej o wartości na skalę międzynarodową. Niestety, władze odpowiedzialne za upamiętnienie tego zwycięstwa serwują nam taką formę pomnikową i miejsce, które świadczy o peryferyjnej degradacji tego wiekopomnego wydarzenia. Ja, jako artysta rzeźbiarz uważam, że poza potężnym Łukiem Triumfalnym, żadna inna forma architektoniczno-rzeźbiarska nie będzie trafną odpowiedzią na upamiętnienie tak znaczącego zwycięstwa.
Współczesna kultura w tym media i sztuka, są w 90% kontrolowane przez ideologię lewicowo-liberalną. Cena aukcyjna just wyznacznikiem wartości sztuki a nie kryteria jej rzeczywistej oceny. W ideologii tej, całkowicie wyeliminowano wymiar wertykalny. Żyjemy w czasach gdzie intelekt artystyczny jest tak rozwinięty, że o cuchnącym śmietniku można napisać pracę doktorską. Ściśle premiowany i akceptowany jest tylko wymiar doczesno-horyzontalny, czyli intelekt, bez serca i duszy. Już w pierwszej połowie XX wieku "sławny artysta" Duchamp podzielił sztukę na "zmysłową i umysłową". Twierdził, że sztukę tworzy tylko intelekt. Dopiero 2 lata przed śmiercią wyznał, że to co robił było " głupie i złe". To jego przedśmiertne wyznanie jest całkowicie wyciszone. Podobnie było z Malewiczem, który twierdził, że sztuka figuratywna to "cuchnąca kołdra", ale przed śmiercią wrócił i uprawiał nieudolną sztukę figuratywną. Warto także przypomnieć twórców XX-wiecznego Futuryzmu: Marinettiego, Buccioniego i Severiniego, którzy krzyczeli : "podpalić muzea, potopić biblioteki i dopiero wtedy zaczniemy dawać światu nową i wartościową sztukę". W rezultacie, Marinetti został faszystą, Boccioni wcześnie i tragicznie skończył swoją " karierę", a Severini, na starość uprawiał malarstwo antyczne! Mierni naśladowcy tej ideologii dzisiaj, celowo posługują się skandalem i prowokacją, byle nie było w niej tego wertykalnego wymiaru duchowego. Promocja zaś sztuki ,w światowym wymiarze zależy nie od jej wartości, ale od słynnego hasła propagandowego: KTO ZA TYM STOI I, KOMU TO SŁUŻY. Jan Paweł II w swoim sławnym Liście Do Artystów tak to skomentował; " W moich poszukiwaniach prawdy o człowieku wyznaczam sobie pewne granice, których nie przekroczę. Doskonale pamiętam słowa Krzysztofa Kieślowskiego: W MOMENCIE, W KTÓRYM WIDZĘ, ŻE MÓGŁBYM SKRZYWDZIĆ CZŁOWIEKA W IMIĘ SZTUKI, REZYGNUJĘ ZE SZTUKI" !
Gdy przyjechałem do Nowego Jorku w latach 70-tych, i po paru latach otworzyłem swoje Studio Rzeźbiarskie na Manhattanie, w budynku stricte artystycznym przy Union Square, dowiedziałem się, że w życiu artystycznym Nowego Jorku panuje hasło: BREAK ALL THE RULES and, GET HIGH BEFORE YOU DIE! Trzeba przyznać, że ja też w pewnym okresie temu uległem. Znany tamtejszy krytyk artystyczny, Donald Kuspit, który także gościł w mojej galerii, przez długi czas swojej profesjonalnej pracy pisał i wykładał promując mocno internacjonalną awangardę. Jednak, już na początku tego wieku w swojej książce p.t. KONIEC SZTUKI napisał, że " awangarda XX-wieczna doprowadziła sztukę do cuchnącego nihilizmu". Wasylij Kandinsky, gruntownie wykształcony rosyjski abstrakcjonista, który latał po różnych krajach i udowadniał, że intelekt to awangarda, pod koniec życia powiedział, że " dobra sztuka to nie ta, która wychodzi z głowy, ale ta która wychodzi z serca". Słynny już dzisiaj koronavirus udowodnił wszystkim an świecie, że wymiar horyzontalny to chwila, a bać powinniśmy się raczej tego, czego nawet nie widzimy. Tylko lęk przed niewidzialną wartością czyni człowieka człowiekiem.
Żyjemy w czasach, gdzie szykuje się nowe modelowanie świata. Jako artysta rzeźbiarz, uważam, że kultura w tym nowo wymodelowanym świecie, powinna stać się priorytetem! Na początku XX wieku, ideolodzy kulturowi rzucili światu hasło: "TRZEBA PRZEWARTOŚCIOWAĆ FUNKCJE SZTUKI I ZADANIA ARTYSTY". I tak Duchamp, w Zachodniej Europie propagował tzw. "ready-mades", i udowadniał światu, że to " główna wartość sztuki". Jego sławna już Muszla Klozetowa, siedzi w muzeum, wyceniona na 2 mln. dolarów i jej wartość rynkowa ciągle rośnie! W Europie, Kwadrat Malewicza dostał taką samą reklamę jak Muszla Duchampa. Jak wygląda kondycja światowej obecnie kultury a w niej sztuki, opowiedział Sołżenicyn: "WSPÓŁCZESNA SZTUKA IDZIE TĄ SAMĄ DROGĄ CO BIBLIJNY MARNOTRAWNY SYN. GDY DOJDZIE DO POZIOMU ŚWINIOPASA, TO MUSI ZAWRÓCIĆ; BO JEŚLI NIE ZAWRÓCI, TO SIĘ SAMA UNICESTWI".
Mieszkałem i prowadziłem z żoną Studio rzeźbiarskie w Nowym Jorku przez 25 lat. Spotykałem się z wieloma znaczącymi ludźmi tamtejszej kultury i sztuki, jak np. Andy Warhoł, Robert Rauschenberg, dezajner Antonio, czy światowej sławy fotograf Ryszard Horowitz, etc. Jestem synem małorolnego spod Sandomierza, ale nie mi było trudno rozpoznać realia, w jakich znalazła się światowa sztuka. Najlepsze, moim zdaniem wyjście z tej sytuacji zasugerował nasz wielki poeta Herbert mówiąc: "NIE BĄDŹCIE NOWOCZEŚNI, BĄDŹCIE RZETELNI".
Z szacunkiem,
JAN DAVID II KURACIŃSKI,
artysta rzeźbiarz